Kawałek mojej małej twórczości opublikowałam na poprzednim blogu.
Tutaj chcę ją powtórzyć.
To, co piszę, powstaje pod wpływem impulsu. Nigdy nie myślę nad tym, że teraz siądę i będę pisać. Czasem po prostu dostaję natchnienia. A ktoś mi kiedyś powiedział, że gdy poczujesz wenę - od razu przelewaj to na papier, nie odkładaj na kiedyś, bo potem zapomnisz. I faktycznie. Było raz, że zapomniałam i próbowałam odtworzyć to, co wtedy miałam w głowie, ale to już nie to samo, już nie było tej płynności i swobody w tym, co piszę. Musiałam zastanawiać się nad kolejnym słowem. A gdy wena przychodzi, nie zastanawiam się nad niczym. Po prostu piszę z łatwością, bo wiem, co chcę napisać. Dlatego od tamtej pory rzucam wszystko i tworzę. Czasem zdarza się w środku nocy. Czasem zdarza się, gdy jestem w tym drugim stanie. Zdarza się gdziekolwiek i kiedykolwiek.
A oto zapowiedź tego, co mam w głowie.
Zaniemówiły Twoje tęsknoty
Zaczęły widzieć Twoje ślepoty
Od czasu krzywych skrzyżowań mam na myśli gałęzie niezrozumiałe
Nigdy więcej nie poskładam tęgim umysłem twojego milczenia
szeptu mojego nie policzę
lecz okiełznać galopem spróbuję
Nie popatrzę na jazgot serca łgania
Ale napiszę martwym liściem rozpaczy
jak bardzo nie wiem co to znaczy
To które nie często w mych ustach powstaje
To które nie umie miło zabrzmieć choć jego częścią się zdaje
Ale nic z tego. I co z tego. Nie potrzebne jest coś.
To nie o to chodzi żeby gnębić czyjąś ręką swój los
Bo ścisłość wyznania nie wie co zaśpiewać teraz
by upaść w podół wytchnienia
Ale oni wiedzą jak wyliterować to nagłe słowo które Ty często odmieniasz.
Szybko zakończ. Bo tak jak ja bardzo jestem bez sensu, to żaden nie był kiedyś
Spróbuj jeszcze raz
Usłyszeć to co wtedy tam
Powiedz jeszcze raz czy chcesz odnaleźć serca raj.
M.
Tutaj chcę ją powtórzyć.
To, co piszę, powstaje pod wpływem impulsu. Nigdy nie myślę nad tym, że teraz siądę i będę pisać. Czasem po prostu dostaję natchnienia. A ktoś mi kiedyś powiedział, że gdy poczujesz wenę - od razu przelewaj to na papier, nie odkładaj na kiedyś, bo potem zapomnisz. I faktycznie. Było raz, że zapomniałam i próbowałam odtworzyć to, co wtedy miałam w głowie, ale to już nie to samo, już nie było tej płynności i swobody w tym, co piszę. Musiałam zastanawiać się nad kolejnym słowem. A gdy wena przychodzi, nie zastanawiam się nad niczym. Po prostu piszę z łatwością, bo wiem, co chcę napisać. Dlatego od tamtej pory rzucam wszystko i tworzę. Czasem zdarza się w środku nocy. Czasem zdarza się, gdy jestem w tym drugim stanie. Zdarza się gdziekolwiek i kiedykolwiek.
A oto zapowiedź tego, co mam w głowie.
Zaniemówiły Twoje tęsknoty
Zaczęły widzieć Twoje ślepoty
Od czasu krzywych skrzyżowań mam na myśli gałęzie niezrozumiałe
Nigdy więcej nie poskładam tęgim umysłem twojego milczenia
szeptu mojego nie policzę
lecz okiełznać galopem spróbuję
Nie popatrzę na jazgot serca łgania
Ale napiszę martwym liściem rozpaczy
jak bardzo nie wiem co to znaczy
To które nie często w mych ustach powstaje
To które nie umie miło zabrzmieć choć jego częścią się zdaje
Ale nic z tego. I co z tego. Nie potrzebne jest coś.
To nie o to chodzi żeby gnębić czyjąś ręką swój los
Bo ścisłość wyznania nie wie co zaśpiewać teraz
by upaść w podół wytchnienia
Ale oni wiedzą jak wyliterować to nagłe słowo które Ty często odmieniasz.
Szybko zakończ. Bo tak jak ja bardzo jestem bez sensu, to żaden nie był kiedyś
Spróbuj jeszcze raz
Usłyszeć to co wtedy tam
Powiedz jeszcze raz czy chcesz odnaleźć serca raj.
M.
Komentarze
Prześlij komentarz